Jakie jest pierwsze skojarzenie jakie ma
osoba, która przystępuje do walki z nadmiarem kilogramów ? „Będę jeść 1000
kalorii dziennie”, „przejdę na tą specjalną dietę
bananową/kapuścianą/dukana(itd.), którą poleciła mi przyjaciółka na pewno
schudnę”. Powodem, dla którego tego typu pomysły są tak powszechnie
rozpowszechnione i tak często stosowane, jest ten sam powód, dla którego
mcdonalds jest na rogu każdej ulicy, a przy rodzinnym obiedzie na stole stoi
butelka Coca-Coli. Czyli… Świetny marketing. Jeśli produkt jest zły, to musi
być przynajmniej dobrze reklamowany. Dlaczego w ogóle tak często przetaczają się
te hasła „1000 kalorii” „dieta bananowa”, dlaczego 1000, a nie 1150, skąd się
wzięła ta magiczna liczba „guru” fitnessu ? Zwróćcie uwagę na fakt, że, „ 1000
kalorii” brzmi dużo bardziej ponętnie niż „musisz jeść 300 kalorii poniżej
swojego zapotrzebowania kalorycznego”. Żyjemy w tak dynamicznym społeczeństwie,
że skuteczne sposoby stosowane od lat, nie brzmią sexy, teraz nawet firmy
elektroniczne, wydają co kilka miesięcy ten sam telefon z nowym numerkiem, a
ludzie i tak idą do sklepów tłumami.
Inną sprawą jest życie ekstremami, wszyscy chcemy się jakoś wyróżniać, ekstrema, w tym także te dietetyczne są ku temu dobrą okazją. Co wywoła większe zdumienie w towarzystwie „Jem 1000 kalorii dziennie”, czy może „posiadam niewielki deficyt kaloryczny i w zasadzie nie odczuwam wielkiego dyskomfortu”.
Inną sprawą jest życie ekstremami, wszyscy chcemy się jakoś wyróżniać, ekstrema, w tym także te dietetyczne są ku temu dobrą okazją. Co wywoła większe zdumienie w towarzystwie „Jem 1000 kalorii dziennie”, czy może „posiadam niewielki deficyt kaloryczny i w zasadzie nie odczuwam wielkiego dyskomfortu”.
Nie będę się nawet odnosił do wymyślnych
diet typu „dieta kapuściana”, bo to idiotyczne pomysły i naprawdę nie wiem jak
można je stosować. Co do diet typowo niskokalorycznych, ich fenomen polega na
tym, że na krótką metę działają i to skutecznie. Podkreślam jednak tylko na krótką metę ! W długim okresie czasu
wyrządzają one mnóstwo szkód. To trochę tak jak
używanie młota do zabicia muchy, owszem zapewne uda nam się zabić muchę, ale jednocześnie
zniszczymy też pół domu.
Ostatnio zauważam też znaczy przerost w
drugą stronę ekstremum, to znaczy obóz ludzi którzy za wszelką cenę muszą
spożywać więcej niż 1800 czy 2000 kalorii, bo każda mniejsza wartość jest
głodówką która zapewnia nam efekt jojo i nieodwracalne zmiany hormonalne…
Pamiętajcie że każdy organizm jest inny, każdy ma inne przygody z żywieniem, a
charakter diety czy planu treningowego jest zależny od kontekstu. Jasne, osoba
która dotychczas jadła dużą ilość kalorii i ma relatywnie szybki metabolizm,
może zaczynać się odchudzać na większych liczbach. Co jednak z osobą która
dotychczas spożywała 1400 kalorii ? Owszem, być może powinna popracować przez
pewien okres czasu nad rozpędzeniem metabolizmu i w efekcie przybrać odrobinę
tłuszczu, jednak jeśli jest dobrze uświadomiona przez środowisko i
trenera/dietetyka, i mimo wszystko chce się odchudzać, to zaczęcie od
kaloryczności diety rzędu 1300-1400 może okazać się koniecznością. A tak poza
tym, z czasem i tak wszyscy musimy zejść do relatywnie niskich poziomów
kaloryczności, jeśli planujemy mieć mało tkanki tłuszczowej. Diety typu „1000
kalorii” są złe jeśli są stosowane nagle i bez większego przemyślenia.
Wiele ludzi postrzega
metabolizm jako coś statycznego, coś, co jest nam dane przy narodzinach i nie
możemy tego zmienić. Owszem, każdy organizm jest bardziej skłonny orbitować w
kierunku danego ekstremum, wszyscy dobrze znamy tą osobę, która je co chce i
pozostaje bardzo szczupła. Z drugiej strony można też przytoczyć przykład
kogoś, kto tylko spojrzy na jedzenie i nagle tłuszcz odkłada mu się na
boczkach. Wiele osób myli metabolizm z pasażem jelitowym, a więc tym jak szybko
jedzenie przez człowieka przechodzi, niestety muszę zmartwić są to dwie inne rzeczy, leki przeczyszczające nie mają ani
krzty zastosowania przy odchudzaniu. Na energię którą wydatkujemy składa się
kilka czynników, efekt termiczny jedzenia, termogeneza nie wynikająca z ćwiczeń,
termogeneza wynikająca z ćwiczeń etc.. Nie będę w tym artykule omawiał
dogłębnie każdego z tych aspektów, zwrócę tylko uwagę że duża część naszego
metabolizmu zależna jest od tego z jaką efektywnością nasze mitochondria zarządzają
dostarczaną glukozą i trójglicerydami, łącząc je z tlenem i tworząc energię
(ATP), co przeważnie nazywane jest oksydacją.
Metabolizm można
zmienić, zarówno przyśpieszyć go, jak i zwolnić… Niestety, praktyki jakie
stosują ludzie przeważnie doprowadzają do jego degradacji. Mówię tutaj o
dietach pokroju 800-1200 kcal (skąd się wzięło to
przekonanie, że odchudzanie = głodówka?) Taka taktyka jest szczególnie
dewastacyjna, w przypadku gdy nagle wskakujemy w tak drastyczny tryb
żywieniowy. Powiedzmy, że wcześniej spożywaliśmy 2500kcal i utrzymywaliśmy przy
tej wartości naszą masę ciała, teraz gdy wskoczymy na 1000kcal to wytworzymy lukę energetyczną na poziomie 1500kcal. Owszem,
z początku odnotujemy spore straty na wadze, powiązane zarówno z utratą wody,
jak i tłuszczu, ale wkrótce zostaną one znacznie zahamowane. Niestety, głównym
celem naszego organizmu jest przetrwanie, a czynnikiem temu sprzyjającym jest
zapas energetyczny w postaci tkanki tłuszczowej, nasz organizm nie chce mieć
fajnie wyrzeźbionej sylwetki i sześciopaka, chce żyć ! Stworzona przez nas,
znacząca luka energetyczna wprowadza nasz organizm w stan alarmowy, nie dziwmy
mu się, nagle zaczyna tracić energię potrzebną mu do życia. Jego reakcją
będzie, więc przejście w tryb oszczędzania… czyli
adaptacja metabolizmu, a konkretnie jego spowolnienie. Jednocześnie, poczynione
są już liczne przygotowania na podłożu hormonalnym (wzrost greliny; spadek
leptyny; wzrost kortyzolu) do tego aby wrócić do
stanu homeostazy i poprzedniej wagi. Nasze ciało ma określony stopień
zatłuszczenia, który lubi utrzymywać, wagę wokół, której orbituje, kiedy ją
opuścimy, szczególnie tak drastycznie, nasze ciało wytoczy ciężką artylerię,
żeby sprowadzić nas ponownie do startowego poziomu tkanki tłuszczowej. W tym
znaczeniu, nasze ciało można porównać do wahadła, kiedy naciągniemy je
maksymalnie w jedną stronę, to naturalnym jest, że wystrzeli ono z równie dużą
siłą w kierunku przeciwnym.
Teraz sytuacja wygląda
na tyle mizernie, że pomimo 1000 kcal dziennie i godzin cardio wykonywanych
każdego tygodnia, ciężko jest nam zrzucić wagę. Brzmi nieprawdopodobnie, ale
takie przypadki się zdarzają, nasze ciało ma tak silną wolę przetrwania. W
momencie, gdy nasze ciało dostanie trochę więcej kalorii będzie chciało je
odłożyć, żeby wrócić do stanu homeostazy sprzed okresu odchudzania, problem w
tym, że nasz metabolizm nie będzie już tak szybki, jak wtedy
i zjedzenie 2500 kcal będzie oznaczało przyrost na wadze. Dodatkowo jedzenie
nie będzie tak sycące, co jest zasługą zmian hormonalnych, które zaszły już w
okresie restrykcji kalorycznej. W tym momencie, uświadomienie sobie własnego
rozmiaru i ponowne wejście w fazę 1000 kcal jest najgorszą rzeczą jaką można
zrobić. Wprowadzenie kolejnej tak znacznej restrykcji kalorycznej, spowoduje
kolejny, niewykluczone, jeszcze większy spadek metabolizmu. Taki cykl może się
ciągnąć w nieskończoność.
Co należy więc zrobić ? Zadbać o swój metabolizm ! Osoby, które
już może po części identyfikują się z powyższym opisem, powinny zacząć powoli
dodawać kalorie do swojego jadłospisu, by wraz z ich wzrostem organizm mógł
powoli zwiększać metabolizm. Ostrzegam, będzie to
związane z lekkim przyrostem tkanki tłuszczowej, ale w długim okresie
wypracujecie sobie sprawny metabolizm, dzięki któremu dalsze spalanie tkanki
tłuszczowej będzie zabiegiem niemalże komfortowym. Bardzo ważna jest także
odpowiednia aktywność fizyczna, ale, jeśli jesteś stałym bywalcem tego typu
stron i blogów zapewne nie stanowi to dla ciebie
problemu.
Jak więc prawidłowo się odchudzać ? Pierwsza i
najważniejsza zasada to: Jedz maksymalną ilość kalorii, która pozwala Ci na
utratę tkanki tłuszczowej ! Nie wpędzisz, wtedy swojego organizmu w stan
alarmowy, zachowasz komfort psychiczny, a kiedy wpadniesz w okres stagnacji,
będziesz w stanie dalej obciąć nieznacznie kalorie, dając nowy stymulant
swojemu ciału. Deficyt kaloryczny na poziomie 300 kcal powinien wystarczyć. Nie
zapominajmy też o niezbędnych mikroskładnikach jak witaminy i minerały, będą
one wymagane do tego żeby nasze ciało
funkcjonowało prawidłowo w tym okresie . Jeśli twoim celem nie jest wystąpienie
na scenie sportów sylwetkowych, a po prostu dobry wygląd na plaży, możliwe, że
nie chcesz liczyć kalorii, wtedy po prostu zdrowo
się odżywiaj. Produkty, które uznaje się za „zdrowe” posiadają dużo błonnika,
przez co świetnie hamują głód, raczej trudno Ci będzie się nimi objadać .
Dodatkowo właśnie dzięki dużej obecności błonnika, indeks glikemiczny nawet
węglowodanów wysoko przetworzonych praktycznie przestaje mieć znaczenie. Oto
inne elementy, które powinieneś/powinnaś wprowadzić do swojej diety
redukcyjnej:
- Pij odpowiednio dużo wody.
- Pij odpowiednio dużo wody.
- Unikaj nadmiernego jedzenia produktów
przetworzonych.
- Wysypiaj się.
- Jedz dużo białka. Pozwoli Ci to zachować tkankę mięśniową, która odpowiada za
spożytkowywanie energii i procesy metaboliczne organizmu. Dodatkowo, białko
wywołuje największy efekt termogenezy spośród wszystkich makroskładników.
Termogeneza to proces produkcji ciepła, a więc i
wydatkowania energii.
- Wykorzystuj składniki wspomagające
proces termogenezy. są nimi: wiórki kokosowe, pieprz czarny, pieprz kajeński,
imbir, kofeina, herbata, ostra papryka.
-
Spożywaj duże ilości magnezu, to pozwoli stworzyć warunki do tego by twoje
mitochondria syntezowały swój genom na nowo, a w efekcie duplikowały się. [1,
2] Produkty zasobne w magnez to: szpinak, jarmuż, migdały, otręby.
- TRENUJ CIĘŻKO
Warto dodać że czynniki takie jak woda, sen, termogeniki itd. Są to czynniki drugoplanowe, przede wszystkim liczy się
ilość spożywanego jedzenia, a więc kalorie, jeśli posiadacie nadwyżkę
kaloryczną, to żadne ilości pieprzu czarnego wam nie pomogą.
Z pewnością można
wymienić jeszcze dużo innych zmiennych, które wspomagają pracę nad utratą
tkanki tłuszczowej, w tym artykule wymieniłem tylko niektóre, nie czytacie w
końcu książki ;) Jednak, jeśli macie więcej porad, dzielcie się nimi w
komentarzach.
[1] http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/21561855
[2] http://www.nature.com/nature/journal/v471/n7337/full/nature09794.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz