środa, 3 września 2014

Czy czekolada, pizza i chipsy mogą być częścią zdrowej diety ?

Drogie Panie, drodzy Panowie, mam zaszczyt przedstawić wam odpowiedź na pytanie od długiego czasu nawiedzające umysły miłośników sportu oraz żelaza: czy IIFYM jest sposobem żywienia tak dobrym i efektywnym jak klasyczne „czyste” jedzenie? Mam nadzieję że poniższy artykuł wyjaśni wiele sporów jakie powstają pomiędzy wyznawcami dwóch – kompletnie innych stylów żywienia. Pierwsza grupa –czystożercy, mówiąca że każdy produkt przetworzony po trafieniu do naszych ust aktywuje te same geny i enzymy, które odpowiadają za otyłość twojego wujka,  oraz elastyczni żywiciele, którzy w magiczny sposób uzupełniają zapotrzebowanie na białko, węglowodany i tłuszcze jedząc wyłącznie pizzę i nutellę. Clean Eating vs IIFYM. Czyste jedzenie kontra Jedz jak chcesz wyglądaj jak chcesz. Elastyczność i umiar czy skrupulatność i ekstremizm? Zaraz się dowiecie. 
  
Wiele było już opinii na ten temat i chociaż ich nadawcami były osoby postrzegane za profesjonalistów – często bardzo duże nazwiska w branży health & fitness, mam wrażenie, że niewiele tak naprawdę zostało powiedziane. Dyskusja ta przeradzała się często w przepychankę podobną do tej, jaka ma miejsce każdego dnia w typowym Polskim gimnazjum – dużo szturchania, plucia i krzyczenia, a niestety mało argumentów i dowodów. Dlatego chciałem dorzucić swoje pięć groszy do dyskusji i przytoczyć kilka argumentów, które mam nadzieję rozwieją pewne wątpliwości raz na zawsze. 
 
 O co się rozchodzi ?
 
Ale zacznijmy od początku, żeby wtajemniczyć tych którzy nie koniecznie wiedzą o co się rozchodzi. IIFYM to skrót od nazwy „If It Fits Your Macros”, w wolnym tłumaczeniu „Jeśli pasuje do twoich Makroskładników”, chociaż z tego co mi wiadomo w Polsce zostało to spopularyzowane jako „Jedz co chcesz wyglądaj jak chcesz” przez Warszawski Koks, przez resztę artykułu będę jednak nazywał ten sposób jedzenia jako IIFYM. Trzy główne makroskładniki to białko, węglowodany i tłuszcze. W celu optymalizacji kompozycji ciała i sprawności fizycznej, zaleca się komponowanie diety w której te trzy makroskładniki występują w odpowiednich proporcjach. Elastyczność diety IIFYM polega na tym, że zakłada większą swobodę w doborze produktów, jakimi uzupełnimy nasze zapotrzebowanie na Makroskładniki. Jest to dosyć nowy trend w odżywianiu, którego istnienie zostało zainicjowane w bardzo skromny sposób. Na forum strony Bodybuildng.com wiele ludzi regularnie zadawało pytania takie jak:  Czy mogę zjeść jabłko ? Czy mogę wypić trochę alkoholu w weekend ? Czy mogę zjeść trochę tortu na swoich urodzinach ? Czy mogę spojrzeć na banana po godzinie 18? Czy przytyję od tego ? Naprawdę niegroźne rzeczy, które często uznalibyśmy za zdrowe lub dobre, ale nie były częścią 6 produktów spożywczych które działają… No wiecie, brązowy ryż, kurczak, brokuły, słodkie ziemniaki, płatki owsiane, białka jaj i tuńczyk. Osoby, które zadawały to pytanie, często otrzymywały odpowiedź w stylu: Owszem możesz to zjeść, wpasuj to tylko w swoje zapotrzebowanie na makroskładniki. Z czasem odpowiedzi na takie pytania zostały skrócone do „If It Fits Your Macros”, co teraz zostało przyjęte do świata sportu jako IIFYM. Wzrost popularności takiego elastycznego stylu  żywienia, wymusił powstanie pewnych jasnych granic, główną z nich jest zasada że 80-90% kalorii które spożywamy pochodzi z pełnowartościowego, zdrowego jedzenia, zawierającego błonnik, witaminy i minerały, z relatywnie niskim indeksem glikemicznym oraz o niskim stopniu przetworzenia. Pozostałe 10-20% dziennego zapotrzebowania, gdzie górną granicę przyjętą dalej w artykule stanowi 20%, pochodzi od dowolnych produktów spożywczych które najbardziej lubimy spożywać: Owoce, lody, napoje słodzone, pizza, nutella (#teamnutella). Oczywiście nie traktujemy tych produktów jako Cheatmeale, wliczamy je w nasze makroskładniki. Stanowią one część całości, oddzielnie moglibyśmy uznać je za złe, ale wkomponowane w dietę gdzie spożycie błonnika i makroskładników jest na odpowiednim poziomie, nie powinno przynosić żadnych negatywnych skutków.
 
Jak w każdej historii, tak i tutaj musi istnieć element złowieszczości, ciemna strona mocy – Lordowie Sith elastycznego jedzenia, którzy dniami i nocami opracowują swoje złowieszcze plany tego jak zapełnić swoje Makroskładniki śmieciami, niszcząc swoje zdrowie i ciało. Niestety to oni są idiotami, którzy na dobrą sprawę odpowiadają za to czemu w ogóle dyskutujemy na takie tematy. Mam jednak nadzieję, że są to wyjątki, a kontrowersyjny obraz dwóch przeciwnych obozów, który umieściłem na początku tego artykułu żeby przykuć twoją uwagę jest tak naprawdę zamazany. Szczerze wierzę w to, że większość kulturystów nie żyje już mentalnością 6 produktów spożywczych, a większość osób wyznających elastyczny tryb żywieniowy nie przeszło na stronę ciemnej strony mocy i umie zachować UMIAR.
Dobra, koniec tego owijania w bawełnę. Załóżcie swoje okulary 3D, zajmijcie miejsca i zapnijcie pasy, bo czeka was zacięta walka dwóch kolosów. Czy weteran, który doprowadził wielu ludzi do najlepszego formy w ich życiu utrzyma tytuł mistrza, czy może niedoceniany przez wielu pretendent do tytułu przetrwa i okaże się warty? Zobaczmy.
  
Jaka jest pierwsza rzecz, jaka przychodzi na myśl, kiedy mówimy o „złym” jedzeniu? Zgadza się – cukier. Wiele produktów które lubimy zawiera cukier i wszyscy powszechnie uznajemy go za źródło wszelkiego zła. Ale zaskakujące jest, że większość osób przystaje na tej informacji i nie zadaje podstawowych pytań takich jak „Dlaczego ?” albo „Jak ?”. Jeśli jednak jesteś jedną z tych osób, która czuje uczucie mrowienia gdzieś z tyłu głowy, a wiesz że nie spożywałeś przed chwilą żadnej przedtreningówki to przeszukasz internet w poszukiwaniu odpowiedzi i wkrótce znajdziesz na stronie jakiegoś super wyglądającego gościa bez koszulki i z ładną twarzą, że cukier stołowy (sacharoza) to węglowodan prosty o wysokim indeksie glikemicznym i to sprawia że tyjesz. Jednak w rzeczywistości indeks glikemiczny cukru wynosi około 58 [1], podczas gdy ten sam wskaźnik dla brązowego ryżu, produktu powszechnie uznawanego za przykład węglowodanu o niskim indeksie glikemicznym wynosi 48 [2]. Jak widać różnica nie jest tak duża, obydwa te produkty byłyby zakwalifikowane jako posiadające średni indeks glikemiczny, ale dlaczego ? Przecież sacharoza jest to disacharyd – cukier prosty który zostaje szybko rozbity w procesie trawienia i powinien być szybko wchłaniany. Węglowodany w ryżu brązowym wliczane są do grupy polisacharydów, które zbudowane są z długich łańcuchów wymagających rozbicia w żołądku i przez to będą się wolniej wchłaniać. Cóż, okazuje się że nie jest to takie proste jak byśmy chcieli. Sacharoza, czyli cukier stołowy zbudowana jest bowiem z dwóch cukrów – glukozy i fruktozy. Fruktoza jest przeważnie kojarzona z owocami, ale jest ona też obecna na twoim stole w postaci cukru – w ilości 50% (W syropie glukozowo-fruktozowym fruktoza obecna jest w 55%). W momencie spożycia fruktoza nie podnosi poziomu insuliny – cóż za dziwny cukier. Dzieje się tak dlatego że metabolizm fruktozy przeprowadzany jest bez obecności insuliny, ma ona za to miejsce w wątrobie gdzie obecny jest enzym odpowiedzialny za fosforylację fruktozy – fruktokinaza. [3] Duża część przyjętej fruktozy będzie zmieniona w glukozę, która zasili zapasy glikogenu w wątrobie [4], który zostanie wykorzystana później w ciągu dnia jako energia. I to jest praktycznie wszystko ! Nie ma mechanizmu który w magiczny sposób rozpoznaje że zjadłeś ciastko i wysyła je do tkanki tłuszczowej. Żadnego enzymu odpowiedzialnego za wykrywanie czekolady, ani żadnej bakterii która podmienia nasze mięśnie z nutellą którą właśnie zjedliśmy. Ale mimo to wiemy że cukier nie jest składnikiem pożądanym w naszym jadłospisie. W końcu jaki inny byłby cel diety jeśli nie absolutne wykluczenie tego jednego produktu, który tak bardzo kochamy i który teraz przez cały czas krąży w naszych myślach, popychając nas do granic szaleństwa. 
  
I nauka jak najbardziej potwierdza negatywne skutki spożywania cukru. Badania korelacyjne wskazują na to że ludzie którzy spożywają dużą ilość słodzonych napojów, spożywają więcej kalorii, posiadają większą masę ciała i częściej są otyli. [5, 6] A redukcja w spożyciu tego typu napojów u większości populacji skutkuje obniżeniem masy ciała. [7, 8] To oczywiście mogłoby być powiązane z faktem, że napoje zapewniają mniejszą objętość dla naszego żołądka, stąd są mniej sycące. [8] Posiadamy jednak dowody na to że jeśli ludzie posiadają pełną wolność w spożyciu pokarmu (czyli większość naszej populacji), jeśli jako główny składnik swojej diety wybiorą produkty oparte w dużej części na cukrze to  będą mieli tendencję do przejadania się i w rezultacie z czasem odnotują wzrost wartości na wadze. [9] Zgadza się, jeśli jeszcze nie zauważyłeś, to zapewne nie miałeś dzieciństwa, ale cukier i jedzenie w niego bogate są cholernie uzależniające.
  
Być może nie będziesz chciał dodatkowej porcji ziemniaków przy niedzielnym obiedzie z rodziną, ale kiedy babcia wytoczy ciężką artylerię – ciasta, to zawsze znajdziesz miejsce na jeden czy osiem kawałków tych pyszności. W ten właśnie sposób wiele osób przestrzela swoje zapotrzebowanie kaloryczne, co jest przyczyną nadwagi i otyłości.

  
Ale pamiętajcie, że nie tak działa IIFYM, tutaj nie pożerasz całego stołu, kiedy tylko kawałek ciasta się na nim pojawi. Istnieją granice (10-20%) i wszystko jest kontrolowane i ograniczone. Dodatkowo, jeśli postanowisz zaspokoić swoje zapotrzebowanie na węglowodany pizzą, to zapewne nie spożyjesz odpowiedniej ilości błonnika, o którym też należy pamiętać.. Nie powinieneś tworzyć nadmiernej nadwyżki kalorycznej jeśli znasz swoje zapotrzebowanie kaloryczne i wszystko co zjesz zostaje policzone, a przysmaki umieszczone w diecie są zaplanowane. I zaskakująco, przy takim założeniu cukier nie wykazuje znaczącego wpływu na masę ciała. Zrównane kalorycznie diety, jednak zawierająca cukier, druga skrobia nie wykazują różnicy w masie ciała. [9] Podobnie, diety z ustalonym deficytem kalorycznym różniące się procentowym spożycie cukru, nie wykazują znaczących różnic w spadku masy ciała pomiędzy badanymi grupami.[10] Możliwe że najbardziej przewrotne badanie porównuje grupę ludzi konsumujących 43% kalorii w swojej diecie w postaci sacharozy, w drugiej grupie łączne spożycie cukru wynosiło jedynie 4% (Grupy zrównane kalorycznością). [11] Jak zapewne możesz zgadnąć lub nie, po 6 tygodniach obie grupy odnotowały podobny spadek procentowy tkanki tłuszczowej. Pamiętajcie jednak że cukier uzależnia i nie zaspokaja tak dobrze głodu. Czego świetnym przykładem jest fakt że w przytoczonym badaniu jedna osoba opuściła szeregi grupy z dużą ilością cukru z racji głodu. Jeśli więc jesteś w stanie deficytu kalorycznego, pamiętaj, nuttela być może nie odstawi Cię krok do tyłu w utracie tkanki tłuszczowej, ale nie nasyci Cię tak jak ryż z oliwą z oliwek.
  
Fruktoza która jest obecna w sacharozie (cukrze stołowym) oraz syropie glukozowo-fruktozowym, a także owocach jest często obwiniana za wiele negatywnych efektów których doświadczamy po spożyciu dużych ilości cukru, i słusznie… powiedzmy… Znów bowiem relacja ta jest zależna od kontekstu całej diety i ilości. Duże dawki fruktozy (25% kaloryczności diety, co można by przełożyć na 50% udział cukru w diecie) u osób z nadwagą, które dodatkowo prowadzą siedzący tryb życia może skutkować zwiększonym gromadzeniem wisceralnej tkanki tłuszczowej (brzuch piwny) [12] Dzieje się tak ponieważ nasze ciało dużo lepiej radzi sobie z użytkowaniem tłuszczy w przeciwieństwie do węglowodanów, dlatego w naszej wątrobie nadmiar węglowodanów zostaje zmieniony w tłuszcze w procesie zwanym Lipogenezą de novo, procesowi temu poddawane są wszystkie cukry – glukoza, fruktoza a także inne, jednak fruktoza w dużych koncentracjach, będzie preferencyjnie wykorzystywana w tym procesie, tworząc większe ilości tłuszczy. [12,  7] Fruktoza więc, w ograniczonych ilościach (5 – 10%) nie powinna mieć negatywnego wpływu na kompozycję sylwetki. I chociaż owoce także zawierają fruktozę w znaczących ilościach, to nie powinniśmy ich wrzucać do tego samego worka co cukierki i słodkie napoje, chyba że jest to worek z prezentami dla twojego dziecka. Konsumpcja fruktozy pochodzącej z naturalnych źródeł (owoce), nawet w ilościach większych niż w diecie gdzie źródłem fruktozy są cukry dodane, wskazuje na poprawę  kompozycji sylwetki. [13] Jeśli więc macie wypełniać czymś te wolne 20%, owoce mogą okazać się trochę lepszym wyborem niż batony. Dodatkowo, będą one bardziej nasycające.
  
Kolejnym wielkim hasłem używanym do straszenia małych dziewczynek wkraczających do świata odchudzania i bycia FIT, jest „węglowodany o wysokim indeksie glikemicznym”. Najwyraźniej są one gorsze, nie są zdrowe, no i generalnie wyjdziesz na bardzo mądrą osobę kiedy wspomnisz przy znajomych że niektóre produkty podnoszą poziom glukozy we krwi szybciej niż inne. Znów jednak, niewiele osób chyba na dobre zgłębiło problem i zadało niezbędne pytania takie jak „I co z tego ?”. Rozumiem że ludzie z cukrzycą powinni się przejmować indeksem glikemicznym jedzenia, w końcu dla nich został on opracowany. Jednak ludzie zdrowi, u których trzustka działa normalnie powinni bez problemu poradzić sobie z podwyższonym poziomem glukozy we krwi. Kolejną rzeczą o której warto wspomnieć jest fakt, że wartości IG podawane są dla odpowiednika 50g węglowodanów z danego produktu, spożywanych na czczo. Jeśli dany produkt nie jest spożywany na czczo, jego indeks glikemiczny będzie mniejszy. Gotowane warzywa będą miały relatywnie wysoki IG, ale nie oszukujmy się, nie jest to powód by wykluczać je z diety, bardzo ciężko byłoby uzyskać z nich te 50g węglowodanów. Kolejną kwestią jest fakt że węglowodany rzadko jedzone są w odosobnieniu, kiedy będą połączone z białkiem, tłuszczami i błonnikiem, będziemy mogli mówić o indeksie glikemicznym całego posiłku, który będzie znacznie zaniżony przez pozostałe makroskładniki. Produkty białkowe posiadają relatywnie niski IG, ale ich odpowiedź insulinowa będzie zbliżona do węglowodanów. [14] No i jeszcze kwestia fruktozy, ale jak widać wiele można zarzucić Indeksowi Glikemicznemu, który był stworzony właśnie z myślą o ludziach z cukrzycą. Żeby jeszcze coś zobrazować: Pizza posiada niższy indeks glikemiczny niż ryż... Z drugiej strony, węglowodany o niskim indeksie glikemicznym są bardziej sycące, do tego stopnia, że wybieranie jako głównego źródła węglowodanów tych o wysokim IG w diecie w której nie ograniczamy spożycia kalorii, będzie dochodziło do przejadania i tym samym nadwyżki kalorycznej. [9] Węglowodany o wysokim indeksie glikemicznym, podobnie jak cukier, są trochę mniej sycące, jednak mądrze użyte nie muszą przynosić żadnych negatywnych następstw dla naszej sylwetki. I nie jest to tylko teoria, istnieją empiryczne badania potwierdzające drugorzędność Indeksu glikemicznego. [15, 16] Mamy jednak także dowody na to, że dieta składająca się w większości z węglowodanów o wysokim indeksie glikemicznym będzie powodowała większe odkładanie się tkanki tłuszczowej. [17] Znów jednak jest to dowód tego że dane ekstremum jest złe, co nie jest równoznaczne z umiarem i ograniczeniami jakie nakładamy przy IIFYM. Co więcej, jak zauważają autorzy badania, negatywny wpływ na masę ciała miały głównie posiłki o wysokim IG. Pamiętajcie, że indeks glikemiczny posiłku będzie zależny nie tylko od węglowodanów, ale także białka, tłuszczy i błonnika. Żeby cały posiłek wykazywał wysoki IG, musiałby być mało zasobny w makroskładniki inne niż węglowodany. W obronie produktów o niskim IG można by także użyć argumentu, że posiadają przeważnie więcej mikroskładników oraz błonnika, co z pewnością jest dużym plusem, jednak w diecie gdzie 80% produktów jest już zasobnych w te składniki dietetyczne, mały dodatek nie koniecznie musi robić różnicę. Nie możemy być zdrowi w 120%. Żeby było jasne, nie staram się powiedzieć, że indeks glikemiczny nie ma znaczenia, a jedynie że ma on drugorzędne znaczenie, a w dzisiejszej branży Health & Fitness jest niepotrzebnie wyolbrzymiony. W diecie która jest zbilansowana pod względem kaloryczności, makroskładników, mikroskładników i posiada odpowiednią ilość błonnika, Indeks glikemiczny produktów które spożywasz naprawdę nie robi dużej różnicy.
  
Ale wygląd to nie wszystko, prawda ? W końcu liczy się wnętrze.  A czy jest możliwe, że ktoś kto na zewnątrz wygląda jakby był w świetnej formie, wewnątrz przypomina śmietnisko? Przechodząc do  tematu zdrowia, znów chciałbym podkreślić, że jeśli chodzi o odżywianie wszystko jest zależne od kontekstu.
  
Fruktoza o której wspominałem wcześniej jest utożsamiana z wieloma niepożądanymi skutkami zdrowotnymi, wśród nich można wymienić  zwiększony cholesterol, odporność insulinowa (i zwiększone ryzyko cukrzycy), zwiększone ryzyko chorób serca i inne. Proces zmiany cukru – fruktozy w tłuszcze zwany Lipogenezą de novo, o którym wspominałem wcześniej powoduje jednoczesne zwiększanie poziomu cholesterolu VLDL [18] (ten bardzo zły cholesterol).  Zjawisko to będzie jednak odnotowane dopiero przy dawkach rzędu 100g fruktozy (około 200 gram cukru) ! [19, 20] Jednak przy ograniczonej konsumpcji cukru, nic takiego nie jest zauważane. Podobnie sprawa ma się z wrażliwością insulinową, badania wskazują na to że cukier lub fruktoza, albo nie mają żadnego wpływu na ten czynnik [21, 22, 23], albo zmniejszą wrażliwość insulinową przy dużych dawkach. [19, 20, 24] Istnieją pewne oznaki tego że dieta bogata w cukier może wzmacniać stany zapalne w organizmie, znów jednak mówimy o ilości od 125g do 175g by zobaczyć jakiekolwiek oznaki tego zjawiska. [25] Mimo tego, bardzo możliwe jest, że to glukoza nie fruktoza wywołuje jakąkolwiek odpowiedź zapalną [26], przy takim założeniu, wszystkie produkty zawierające węglowodany wywoływałyby podobny efekt. Ludzie spożywający dużo słodzonych napojów, w momencie ograniczenia ich spożycia wykazują spadek podniesionego ciśnienia krwi. [7]  Diety w których większość węglowodanów posiada wysoki indeks glikemiczny mogą prowadzić do zwiększonego poziomu cholesterolu LDL. [16] Ale jak pisałem wcześniej, jeśli chcesz uzyskać z diety odpowiednią ilość błonnika, nie będziesz spożywał dużych ilości wysoko glikemicznych węglowodanów czy cukrów. Czy wy widzicie to co ja ? 10-20% wolności w diecie nic nie zmieni, a dzięki temu wciąż będziecie mogli rozkoszować się przysmakiem nutelli i wrzucać  na facebooka zdjęcia smakołyków patrząc jak ludzie ślinią się na ten widok, pytając „Myślałem że jesteś na diecie !?”
 
Wiem że spędziłeś już trochę czasu na czytaniu tego artykułu i nie możesz się już doczekać żeby pójść do lodówki i spróbować swojego ulubionego smakołyku, ale wytrzymaj jeszcze trochę, bo musimy jeszcze porozmawiać o tłuszczach. W końcu był kiedyś czas kiedy to tłuszcze uważano za głównego przeciwnika ludzkiego organizmu, a w Polsce wciąż bardzo często przypina się im plakietkę niepożądanego składnika diety. W końcu kto nie słyszał przy wielkanocnym stole żeby nie jeść za dużo jajek, natomiast ciasto jest kompletnie w porządku. #MyGrandmaIsAScientist  Rzeczywistość jest taka że tłuszcze nasycone, nie tylko nie są niebezpieczne, są one wręcz pożądanym składnikiem diety. [27 , 28] A jajka owszem podnoszą cholesterol, ale ten dobry – HDL, który jest pozytywnym miernikiem zdrowia i obniżonego ryzyka miażdżycy czy zawału. Czy to znaczy że źródło tłuszczu w diecie nie ma znaczenia ? Nie ! Ale obecność pewnych ilości kwasów tłuszczowych nasyconych, nawet z produktów które powszechnie uznalibyśmy za gorszące, nie będzie miało większego znaczenia dla naszej sylwetki i dla naszego zdrowia. Ale ! Żeby zachować obiektywizm muszę jeszcze wspomnieć o kwasach tłuszczowych trans, które zasługują na oddzielny akapit,. Spożycie produktów zawierających te frakcje tłuszczowe, nawet w niewielkich ilościach będzie powodować wzrost cholesterolu LDL i spadek HDL, co może podnosić ryzyko miażdżycy[29, 30, 31] Przez niewielkie ilości mam tutaj na myśli 2,5% do 7,8% kaloryczności wszystkich posiłków, co przy diecie rzędu 2000 kalorii sprowadza się do zakresu do 50 do156 kalorii, czyli niecałych 6-17g tłuszczu. Jakie produkty będą zawierać tego typu „toksyczne” tłuszcze ? Frytki, margaryna, pakowane ciasteczka, czy batony. Są to oczywiście uogólnienia, a tłuszcz ten może występować także w innych pokarmach Te produkty raczej nie należą do naszych 20% elastycznego jedzenia, nie należą nawet do 10%, jeśli zależy Ci na zdrowiu, ogranicz ich spożycie tylko do naprawdę specjalnych okazji jak urodziny, ślub czy święta. Istnieje teoria, że zależnie od typu tłuszczy jakie spożywam, będą one proporcjonalnie magazynowane w komórkach tłuszczowych. A później kiedy będą miały być wykorzystane jako energia, zależnie od struktury tkanki tłuszczowej jaką nabraliśmy, będzie ona schodzić w innym tempie. (Gdzie tłuszcze wielonienasycone są spalane szybciej, a nienasycone wolniej) Jednakże nie jestem pewien czy jest to coś potwierdzonego i nie znalazłem żadnych badań potwierdzających takie teorie.
 
Podobnie jak w przypadku cukru czy węglowodanów o wysokim indeksie glikemicznym, pamiętajmy o umiarze i pozostałej części jadłospisu. Wciąż powinniśmy uwzględniać produkty, które zawierają kwasy tłuszczowe jedno- i wielonienasycone. Szczególnie te drugie, ich obecność ma szczególnie zdrowotne właściwości. W tym miejscu chciałbym jeszcze dodać że wiele badań empirycznych przytoczonych powyżej wykonywanych było na osobach z nadwagą lub otyłością, które nie podejmowały się żadnej aktywności fizycznej. Mam nadzieję, że osoby czytające ten artykuł nie mają tego problemu i ćwiczą przynajmniej rekreacyjnie, co powinno zapewnić dodatkowe zabezpieczenie przed wszelkimi niepożądanymi zmianami sylwetkowymi i zdrowotnymi.
 
Dobra, czy możemy się w końcu wszyscy zgodzić że zjedzenie tej miski płatków cheerios z mlekiem i wliczenie jej w makroskładniki nie zmieni Cię w świniaka ? Sądzę, że temat został zgłębiony i poparty dobrymi jakościowo dowodami, miejmy nadzieję że wojna chociaż trochę ucichnie, lub obierze chociaż kierunek trochę bardziej oparty na dowodach, a nie tylko pustych słowach. Moglibyśmy tutaj skończyć, ale chcę poruszyć jeszcze jedną, ważną kwestię – czy możliwe jest że IIFYM jest lepsze od klasycznej diety opartej o kilka wybranych produktów spożywczych, popularnej szczególnie wśród zwolenników kulturystyki ? Ja osobiście nie jestem zawodnikiem sportów sylwetkowych, nie posiadam ani rozmiaru, ani definicji którą może się pochwalić wielu gości, nie chcę więc oceniać tego co robią i jak to usprawiedliwiają, ponieważ ewidentnie działa to dla nich. Chcę jedynie postawić znak zapytania nad dietą typu „6x ryż, kurczak, brokuły” (z ewentualną wąską grupą zamienników) z czysto teoretycznego punktu widzenia.

Osoby, które ograniczają swój jadłospis do wąskiej, wybranej grupy produktów często odnotowują deficyty w spożyciu niektórych mikroskładników, szczególnie narażone są na to zawodniczki sportów sylwetkowych przygotowujące się do zawodów. [32] Podobna sytuacja nie będzie miała miejsca gdy ktoś systematycznie łączy różne produkty spożywcze, a także wykazuje się większą wolnością w doborze owoców i warzyw. Błonnik, który jest powszechnie uważany za pozytywny element żywności, może być spożywany w nadmiarze, co wydaje się szczególnie prawdopodobne kiedy wszystkie węglowodany w diecie będą bogate w błonnik. Nadmierne spożycie błonnika może prowadzić  do zakłóceń we wchłanianiu wielu minerałów i wywoływać wzdęcia, gazy czy biegunkę. [33] Przede wszystkim jednak, odrobina elastyczności i wolności w doborze źródła makroskładników dobrze działa na naszą… psychikę. Kiedy mówimy o zaburzeniach odżywiania przeważnie przychodzą nam do głowy takie hasła jak bulimia czy anoreksja, a słyszeliście o czymś takim jak ortoreksja [34]? Tak ! Obsesyjne spożywanie wyłącznie zdrowej żywności to choroba, oczywiście w porównaniu do alternatyw nie jest to tak destrukcyjne zaburzenie, ale jak inaczej nazwać sytuację gdy przy wigilijnym stole wyjmujemy spod pazuchy zestaw młodego fitnessowca z pogardą patrząc na zawartość innych talerzy? Może wydawać się to niedorzeczne, ale istnieją tacy ludzie którzy od 15 lat nie jedli zupy czy nie mieli w ustach niczego słodkiego. Niby fajnie, jaja ze stali, ale po co się męczyć skoro można inaczej ? Czy chodzi po prostu o męczenie się żeby być twardzielem ? Dają gdzieś za to medal ? 
A słyszeliście o powiedzeniu, że „zakazany owoc smakuje najlepiej” ? Sami wszyscy wiecie z własnego doświadczenia, że w momencie gdy tylko absolutnie zabraniacie sobie spożycia czegoś słodkiego, nagle, z niewyjaśnionych przyczyn obiekt ten zaczyna orbitować wokół Ciebie, nie opuszczając twoich myśli. Cała krew płynie do mózgu, fantazje się nasilają, moment nieświadomości i budzisz się o 1000 kalorii grubszy. Ludzie którzy celowo wykluczają pewne grupy produktów i prowadzą ścisłą dietę znacznie częściej odnotowują nagłe ataki głodu i momenty przejadania się. [35] Lepiej chyba zjeść, nawet codziennie, trochę tej czekolady i uwzględnić ją w swoim zapotrzebowaniu na makroskładniki, niż dostać ataku obżarstwa i zjeść 1000 kalorii ponad swoje zapotrzebowanie kaloryczne. 
 
Kończąc już (uff), chciałbym wystosować kilka praktycznych zaleceń co do IIFYM, oraz podsumować wszystko powiedziane w tym artykule. Czy IIFYM jest dla wszystkich ? Niezupełnie. Jeśli nie liczysz kalorii i makroskładników, co znaczy że z definicji nie przestrzegasz IIFYM, a w momencie gdy tylko spróbujesz czegoś słodkiego wpadasz w niepochamowany szał jedzenia - a wiem że są takie osoby - prawdopodobnie w ogóle nie powinieneś wchodzić w kontakt z tego typu produktami. Jeśli natomiast wiesz że umiesz się powstrzymać, nie liczysz jednak kalorii i makroskładników, to ogranicz się jedynie do niewielkiej ilości przysmaków w ciągu dnia – łyżka nutelli do kolacji nie zrobi wielkiej różnicy ;) Osoby, które liczą makroskładniki i ćwiczą rekreacyjnie, bądź zawodnicy sportów sylwetkowych w okresie poza sezonem – jeśli wiecie że spożywacie odpowiednią ilość błonnika, jecie dużo warzyw a tym samym także mikroskładników, a wasze makroskładniki są poprawnie ułożone, pozwólcie sobie na 10-20% wolności wyboru, pamiętajcie jednak, nie jest to cheat meal, wszystko jest uwzględniane w makro.  Zawodnicy przygotowujący się właśnie do wejścia na scenę – tutaj sytuacja jest trochę bardziej skomplikowana, bowiem przy bardzo niskich poziomach tkanki tłuszczowej organizm jest bardziej skłonny do magazynowania spożywanych pokarmów jako zapas energetyczny w komórkach tłuszczowych,  a więc cukier czy węglowodany o wysokim indeksie glikemicznym powinny być ograniczone do minimum, chociaż na początku okresu przygotowawczego wciąż można pozwolić sobie na trochę dobroci. Jeśli jesteś jedną z osób którą dobrze się czuje cały czas  jedząc „czyste” jedzenie nie masz chęci na żadne skoki w bok, a ryż z suchą piersią to twoje ulubione dania, także nie widzę powodów byś coś zmieniał, ważne byś dobrze się czuł ze swoją dietą.
 
Podsumowując już: Całym zamysłem elastycznego jedzenia, IIFYM i tego artykułu jest stwierdzenie że nie ma złych i dobrych produktów spożywczych, tylko złe i dobre diety. Czy cukier jest zły ? Niekoniecznie. W dużych dawkach owszem. Produkty które zawierają dużo cukru niekoniecznie nas poszerzają, jednak bardzo łatwo jest się nimi przejeść, a więc przejadamy się  i potem winę zrzucamy na cukier. Wiem że ten artykuł będzie szeroko krytykowany, ponieważ ludzie chcą i lubią słyszeć że dany składnik jedzenia jest zły, tak zostaliśmy wychowani i tego jesteśmy uczeni. Z drugiej też strony, nie istnieją jakieś magiczne produkty. Nie ma nic specjalnego w ryżu i kurczaku, te dwa produkty stanowiły fundamenty na jakich powstało wiele wspaniałych sylwetek dawnych lat i w ten sposób zostały powszechnie uznane za magiczne. W świecie dietetyki bardzo rzadko można wyróżnić podział na biel i czerń, przeważnie mamy do czynienia z 50 odcieniami szarości. Zapewne dobrze jest mieć w sobie tego banana, zależy jednak ile go w siebie wepchniesz. Lukier, który wypływa z czubka pączka nie koniecznie musi wyglądać odżywczo, jednak nic się nie stanie jeśli go trochę poliżesz.

[1] http://www.glycemicindex.com/foodSearch.php?num=406&ak=detail
[2] http://www.glycemicindex.com/foodSearch.php?num=293&ak=detail
[3]http://www.jbc.org/content/242/14/3360?ijkey=8893abeed46fc968ed4e1e2374f98c338eb1f1c2&keytype2=tf_ipsecsha
[4] http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/7274991?access_num=7274991&link_type=MED&dopt=Abstract
[5] http://ajcn.nutrition.org/content/84/2/274.long
[6] http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC1829363/
[7] http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/24666553
[8] http://www.nature.com/ijo/journal/v32/n6s/full/ijo2008204a.html
[9] http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/12760444
[10] http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/11477496
[11] http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/9094871
[12] http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/20388133
[13] http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/21621801
[14] http://ajcn.nutrition.org/content/66/5/1264.full.pdf
[15] http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/11093293
[16] http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/15277154
[17] http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/25005676
[18] http://physrev.physiology.org/content/90/1/23.long
[19] http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/18996880
[20] http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/19386821?dopt=Abstract
[21] http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/19207533
[22] http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/12663565
[23] http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/16982672
[24] http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/6986758?dopt=Abstract&holding=npg
[25] http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/16087988
[26] http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/17384340
[27] http://ajcn.nutrition.org/content/early/2010/01/13/ajcn.2009.27725.abstract
[28] http://annals.org/article.aspx?articleid=1846638
[29] http://ajcn.nutrition.org/content/96/5/1093.abstract
[30] http://www.jlr.org/content/33/3/399.short
[31] http://www.sciencedirect.com/science/article/pii/014067369390350P
[32] http://europepmc.org/abstract/med/2365938
[33] http://umm.edu/health/medical/ency/articles/fiber
[34] http://www.orthorexia.com/?page=katef
[35] http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/10336790

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz